O mnie

Home / O mnie


A kto to do Ciebie w ogóle gada na tym blogu??

Nazywam się Justyna. Jestem “panią mocno po 40-tce” z mężem i dwójką nastolatków w domu. Zawodowo uczę dzieci angielskiego i współprowadzę szkołę językową. Od 1994 roku nie jem mięsa, a od kilku lat jestem na diecie roślinnej. Zdrowie (fizyczne i psychiczne) jest jedną z moich kluczowych wartości. Dlatego:

  • nie palę papierosów,
  • alkohol – kilka razy w roku w ilościach raczej symbolicznych,
  • prawie każdy swój dzień zaczynam od ok. godziny ruchu,
  • dbam o odpowiednią ilość snu (7-8 godzin),
  • bardzo sporadycznie wkładam buty na obcasach,
  • uprawiam warzywa w ogródku i szklarni,
  • cenię probiotyki (robię własne roślinne jogurty i kiszonki oraz mam hopla na punkcie mikrobioty jelitowej),
  • biorę udział w konferencjach i szkoleniach online (spis najważniejszych poniżej),
  • no i czytam tony książek na temat gotowania, odżywiania i wpływu diety na nasze życie…

Jedzenie mnie po prostu kręci – i w teorii i w praktyce. Zaczęłam gotować (i założyłam mój pierwszy zeszyt z przepisami) mając 9 lat.

Oto on – kupiony na Litwie podczas wyjazdu z rodzicami kulinarny pamiętnik: 


Jak przestałam jeść mięso?

Mój Tato był masażem, a więc wszelkie wędliny i surowizna zawsze “wylewały się” z naszej lodówki. Kiedy miałam 16 lat, obejrzałam film o rzeźni. Po czym stanowczo oświadczyłam w domu tonem zbuntowanej nastolatki, że (pardon my language): “więcej tego gówna jeść nie będę” 
I tak już zostało. 

Teraz sama jestem mamą dwójki nastolatków. Doskonale więc rozumiem, co przeżyli moi rodzice wiele lat temu, kiedy to wiedza na temat diet wegetariańskich była naprawdę znikoma. Zwyczajnie obawiali się o moje zdrowie.

Aktualne badania na temat diet roślinnych

Zdaję sobie sprawę, że nauka cały czas ewoluuje, a naukowcy popełniają błędy. Jednak na czym, jeśli nie na badaniach (i nauce właśnie) mamy opierać nasze zdrowie? 

Obecnie wiemy już, zgodnie z oświadczeniem największej amerykańskiej organizacji zrzeszającej dietetyków (The Academy of Nutrition and Dietetics) z 2016 roku, że dobrze zbilansowana dieta wegańska jest bezpieczna dla człowieka na każdym etapie życia (nie wyłączając ciąży, laktacji, niemowlęctwa, starości) oraz dla sportowców

W podobnym tonie wypowiada się również British National Health Service

With good planning and an understanding

of what makes up a healthy, balanced vegan diet,

you can get all the nutrients your body needs.

/NHS/

(Dobre planowanie i świadomość tego, co tworzy zdrową, zbilansowaną dietę wegańską, można uzyskać wszystkie potrzebne organizmowi składniki odżywcze)

To tylko dwa, spośród wielu oficjalnych oświadczeń instytucji związanych ze zdrowiem, potwierdzające “bezpieczeństwo” stosowania diety roślinnej. Ba, wiele wskazuje nawet na ogromne korzyści zdrowotne (np. antynowotworowe) takiego sposobu odżywiania.

Dieta surowa

Jak już się pewnie zorientowałaś – jestem typem człowieka “szkiełko i oko”, a więc hołduję raczej Evidence Based Medicine (medycynie opartej na dowodach naukowych), niż na newsach głoszonych przez anonimowych influencerów, tudzież samozwańczych internetowych proroków. Dlatego chciałabym się wyraźnie odciąć od diety surowej, która opiera się na jedzeniu głównie produktów surowych (max. temp. 42 stopnie C). Nie uważam tej diety za zdrową i bezpieczną, ponieważ jak dotąd nie jest ona dobrze udokumentowana w badaniach naukowych*.

Głównie chodzi o białko. A konkretniej o trudności z dostarczeniem organizmowi wszystkich potrzebnych aminokwasów egzogennych, czyli takich, których nasz organizm nie jest w stanie wytworzyć samodzielnie (np. lizyny). W diecie roślinnej pozyskujemy lizynę głównie ze strączków, wymagających na ogół długiej obróbki termicznej, którą wyklucza dieta surowa.

Dla kogo NIE JEST ten blog?

Pomimo stosowania przeze mnie diety roślinnej (i biorąc pod uwagę to, co napisałam pozyżej o diecie surowej) chcę podkreślić, że mój blog nie jest przeznaczony dla “wegańskich ortodoksów” i osób posługujących się wegańskim hejtem  typu “Jesz mięso? Jesteś mordercą!”.

Jeśli stosujesz dietę roślinną i zdarza Ci się zjeść coś z nabiału, to nadal wszystko jest z Tobą w porządku! Jeśli jesz mięso, ale chcesz jeść go mniej (po to chyba tu zajrzałaś), to tym bardziej zapraszam Cię z otwartymi ramionami! Nie katuj się dietą. Żadną dietą. Jedzenie ma być przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem. Mnie również zdarza się zjeść coś nieroślinnego, np. miód lub loda na wakacjach we Włoszech…

Świat nie potrzebuje garstki

agresywnych wegańskich otrodoksów, ale…

miliardów ludzi mocno redukujących

ilość mięsa w codziennej diecie.

/Vegetina/


Dla kogo JEST ten blog?

Wiesz co? Po prostu marzy mi się świat, w którym ludzie mocno zredukują ilość mięsa w swojej diecie. Nie tylko ze względu na własne zdrowie (to przede wszystkim), ale też ze względu na wyniszczające zmiany klimatyczne, jakie powoduje masowa produkcja mięsa. O cierpieniu i przedmiotowemu traktowaniu zwierząt nie wspominając… Blog jest po to, aby ułatwić Ci roślinne gotowanie. Jeśli odżywiasz się wegańsko – znajdziesz tu sporo nowych pomysłów. A jeśli jesz mięso i nabiał, a chcesz go jeść coraz mniej, to z pewnością rozgościsz się tu na dobre 🙂

A teraz chodź, pokażę Ci, że kuchnia roślinna to żaden wymysł, nic skomplikowanego. Wegańskie przepisy są proste, kolorowe i cudowne w smaku. Ugotujmy coś razem!

Vegetina
(justyna@vegetina.com)

P.S. Zapomniałam dodać: na blogu zwracam się do czytelników i czytelniczek w formie żeńskiej, ponieważ 95% odbiorczyń moich treści to kobiety. Dlatego też nie widzę powodu, dla którego to 95% powinno się dostosowywać do 5%, a nie odwrotnie 🙂


Najważniejsze kursy, szkolenia i konferencje, w których uczestniczyłam:


*Jeśli chciałabyś dowiedzieć się więcej na temat diety roślinnej opartej na dowodach naukowych, to polecam śledzenie tej trójki dietetyków: dr Damian Parol, dr Hanna Stolińska oraz Iwona Kibil.