Moda na gotowanie zero waste nareszcie weszła do Polski. No i bardzo dobrze! Bo przez to nauczymy się wykorzystywać rośliny w całej ich mocy, zamiast wywalać do kosza zbyt dużo. Pora na pesto z natki marchewki!
Kiedy przeczytałam o tym, że natka marchewki ma więcej korzystnych składników odżywczych niż sam korzeń (zwłaszcza witaminy C), to zaczęłam myśleć jak ją wykorzystać. No i pierwsze co przychodzi do głowy to pesto z natki marchewki. Proste. Szybkie. Zero wymyślnych składników. Wystarczy, że masz blender i młodą marchewkę. A sezon jest właśnie teraz!
Pesto z natki marchewki (podobnie jak inne pesta) wykorzystasz na wiele sposobów:
- Możesz posmarować chleb, położyć pomidor i pyszna kanapka gotowa.
- Możesz rozrzedzić je wodą z gotującego się makaronu i wymieszać z makaronem. Po czym posypać np. pokrojonymi orzechami włoskimi lub płatkami migdałów, połówkami pomidorków koktajlowych, płatkami drożdżowymi i masz super danie obiadowe.
- Możesz posmarować wrapa lub naleśnika.
- Możesz dodać wodę i użyć jako sos do sałatki itp, itd.
Pomysłów i modyfikacji jest naprawdę sporo. A więc do dzieła.
Składniki:
- natka z młodej marchewki – w ilości z około 1 pęczka (sporo jej),
- 1 ząbek czosnku,
- 1 łyżka octu jabłkowego lub soku z cytryny,
- 1 łyżeczka syropu kołowego lub innego lub odrobina cukru,
- 2 garści blanszowanych migdałów lub innych orzechów,
- pól i pieprz do smaku,
- oliwa z oliwek – ok. 4 łyżki,
- ewentualnie przegotowana woda do rozrzedzenia pesto.
Robimy:
Natkę dokładnie opłucz i lekko osusz. Poobrywaj z niej listki, bez grubych łodyg i wrzuć je do blendera.
Dodaj obrany i pokrojony ząbek czosnku, ocet, syrop, migdały, olej, sól i pieprz.
Dokładnie zblenduj. Raczej będzie konieczność stopniowego blendowaniu, tj.: blindujesz, otwierasz pojemnik i zgarniasz pesto ze ścianek blendera i znowu blindujesz. I tak kilkukrotnie.
Możesz dodać odrobinę wody do uzyskanie pożądanej konsystencji.
Sma!