Jogurt domowy, nieważne czy mleczny czy wegański, ma ogromną przewagę nad jogurtem sklepowym. Jest tańszy, nie zawiera niepotrzebnych dodatków, generuje mniej plastiku (kubeczki!), a żyjące w nim bakterie są lepszej jakości. Tylko czy do zrobienia domowego jogurtu potrzebujesz specjalnego sprzętu? A jeśli już zdecydujesz się na zakup jogurtownicy – to jak ją wybrać, aby nie wywalić pieniędzy w błoto? Już mówię.
Czy potrzebujesz jogurtownicy?
Do zrobienia jogurtu tak naprawdę wcale nie potrzebujesz jogurtownicy. W dalszej części tekstu podpowiem w czym jeszcze, poza tytułowym sprzętem, można zrobić domowy jogurt.
Ja jednak kocham jogurtownicę! Uwielbiam ją za wygodę i długie utrzymywanie stałej temperatury. Jednak, moim zdaniem, nie warto kupować pierwszej lepszej. Czym zatem kierować się przy jej wyborze? Zwróć uwagę na 3 aspekty:
1. Wielkość pojemnika.
Na rynku masz do wyboru jogurtownice z małymi słoiczkami oraz takie z jednym większym zbiornikiem. Małe słoiczki to niby ułatwienie. A moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie. Lepiej robić jogurt w dużym pojemniku niż kilku malutkich, bo po odstaniu w cieple – musisz całość dokładnie wymieszać. Najlepiej trzepaczką. Wtedy serwatka łączy się ze skrzepem, a jogurt uzyskuje gładką strukturę. Bez sensu jest chrzanić się z tym w malutkich kubeczkach :)
I jeszcze jedno. Jeśli decydujesz się na zakup jogurtownicy z dużym pojemnikiem, to zwróć uwagę, aby był on o pojemności nieco większej niż litr. Wtedy zmieścisz jednorazowo cały litr mleka/napoju roślinnego oraz ewentualnie małe opakowanie jogurtu naturalnego. Jeśli to właśnie jogurtem zdecydujesz się zakwasić swoje mleko, a nie bakteriami z proszku.
2. Nastawa czasu.
Drugim ważnym aspektem przy wyborze Twojego nowego sprzętu jest maksymalny czas, na jaki możesz nastawić jogurtownicę. Jest to szczególnie ważne przy robieniu jogurtów roślinnych. Potrzebują one zwykle dłuższego czasu, aby wystarczająco namnożyć bakterie i zgęstnieć. Chociaż pamiętaj, że jogurty na mleku roślinnym (bez użycia agaru lub innego zagęszczacza) nigdy nie wyjdą tak gęste jak jogurty mleczne. Raczej takie jak jogurty do picia. Niemniej jednak: dla mleka krowiego wystarczy i 8 godzin pracy bakterii. Jednak dla napoju roślinnego możesz potrzebować nawet więcej niż 15 godzin – w zależności od upodobań w smaku i konsystencji.
3. Sitko w zestawie.
I ostatnia rzecz, o jakiej warto wspomnieć, to sitko. Warto, aby w zestawie z jogurtownicą znajdowało się gęste sitko do oddzielania serwatki. Ja co prawda go nie używam, ponieważ mi akurat odpowiada rzadka konsystencja moich jogurtów roślinnych. Jeśli jednak chciałabyś poeksperymentować i je naturalnie zagęścić, to po zrobieniu jogurtu wystarczy umieścić go na załączonym sicie, a nadmiar serwatki odpłynie i Twój jogurt będzie gęstszy.
Poza tym sitko pozwala również na eksperymentowanie z własną produkcją serów (również roślinnych). Jak dla mnie – brzmi super. I te właśnie doświadczenia jeszcze przede mną.
“Tylko kupuj i kupuj…”
No ale żeby nie było tak konsumpcyjnie, że tylko namawiam do kupowania kuchennych gratów, to podpowiem Ci też, czym możesz zastąpić jogurtownicę przy domowej produkcji jogurtów. Chociaż od razu przyznam szczerze: produkcja roślinnych jogurtów w ten sposób może wymagać więcej cierpliwości I eksperymentowania…
Czym zastąpić jogurtownicę?
Domowy jogurt możesz próbować robić również w:
1. Garnku/słoiku (lub innym zamykanym naczyniu, nie aluminiowym), owijając je kocem. Do naczynia musisz wlać mleko w odpowiedniej temperaturze (około 40 stopni), wymieszane z bakteriami. Jednak wtedy raczej potrzebujesz termometru do zmierzenia temperatury mleka, a więc też musisz coś kupić. No i czas utrzymania temperatury będzie krótszy – raczej nie osiągniesz kilkunastu godzin w cieple.
2. Garnku (lub innym zamykanym naczyniu), wstawiając je do piekarnika. Mi jednak szkoda prądu. Piekarnik zużyje znacznie więcej energii do utrzymania wnętrza w odpowiedniej temperaturze przez tak długi czas, niż jogurtownica. A poza tym nie każdy piekarnik możesz ustawić na 40 stopni (w moim minimalna temperatura nastawy to 60 stopni).
3. Termosie. Tu, podobnie jak w opcji z kocem, musisz najpierw podgrzać mleko do 40 stopni (termometr). No i również z czasem temperatura będzie coraz niższa,
4. Thermomixie. I choć to brzmi jak opcja jeszcze bardziej wypasiona niż jogurtownica – ja jednak wodę tę drugą opcję (chociaż Thermomix posiadam!). Po pierwsze: nie da się tak dokładnie doczyścić urządzenia, jak jogurtownicy. Mam więc obawy, że namnożę nie tylko bakterie probiotyczne, ale również te o zupełnie odwrotnym dizałaniu… A po drugie: jogurt trzymam w cieple czasem i 20 godzin. Nie chcę na tak długi czas zajmować Thermomixa, bo naprawdę często z niego korzystam.
I to by było na tyle. Daj znać czy mój tekst pomógł Ci rozwiać wątpliwości jogurtowe. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania – to pisz śmiało w komentarzu. A może masz swoje cenne jogurtowe rady? Tym bardziej podziel się nimi z innymi!
Inne wpisy na blogu dotyczące probiotyków i jogurtów w kuchni roślinnej: